Zamach na Sadata cz. 2
6 października 1981 roku. To miał być jego dzień. Osiem lat temu Arabowie nie przegrali wojny z Izraelem, a zdaniem wielu nawet ją wygrali. Teraz twórca tego sukcesu, prezydent Anwar as-Sadat, zaprezentuje własnym rodakom, ale i światu własne dokonania na uroczystej defiladzie z okazji ósmej rocznicy zwycięstwa.
Kilka lat po wojnie, jak również kilka lat przed pamiętną defiladą
Sadat zdecydował się na odważny krok – doprowadził do pokoju z Izraelem, za co
później uhonorowany został Nagrodą Nobla. Zyskał wielu przyjaciół, jak i zagorzałych
wrogów, którzy poprzysięgli zemstę. Ich wyrok mógł być tylko jeden – śmierć.
W dniu defilady wstał wcześnie rano, zjadł śniadanie; łyżkę
miodu i sok pomarańczowy. Noc spędził w rezydencji nad brzegiem Nilu. Ubrał
ciemny, granatowy mundur ze złotymi wstawkami, założył szeroką, zieloną wstęgę
Gwiazdy Synaju i brązowe buty oficerskie. Mundur ozdabiały liczne odznaczenia. To
trzeba przyznać – Sadat godnie reprezentował rządzone przez siebie państwo, jak
i samego siebie.
Wojskowa defilada w stolicy miała być ogólnonarodowym
świętem, okazją do publicznego wyrażenia zadowolenia z okazji zwycięstwa nad
Izraelem. Okazją do wychwalenia Egiptu i samego Sadata, w końcu okazją do
pokazania się światu. Na paradę przybyli zwykli Egipcjanie, najważniejsze osoby
w państwie, duchowni, wojskowi i zagraniczni goście. Egipska telewizja
transmitowała to wydarzenie na żywo, zagraniczne agencje miały dostać „gotowca”.
Defilada miała więc ukazać się w większości wpływowych stacji telewizyjnych. I
ukazała się, choć z zupełnie innego powodu.
Początek uroczystości nastąpił o godzinie 11:00. Wtedy pod trybunę honorową podjechał czarny samochód, z którego wysiadł prezydent Sadat. Przeszedł do miejsca w którym ustawione zostały trzy fotele i zajął honorowe miejsce pośrodku. Z jego prawej strony usiadł wiceprezydent Hosni Mubarak, z lewej minister obrony Abu Ghazala. Kilka minut później w głośnikach można było usłyszeć recytację Koranu. Następnie głos zabrał minister obrony. Po przemówieniu Ghazala nastąpiło złożenie kwiatów pod Grobem Nieznanego Żołnierza. Wieniec składał sam Sadat. Dwadzieścia pięć minut po rozpoczęciu uroczystości rusza wojskowa defilada; przed zgromadzonymi gośćmi maszerują egipscy żołnierze wszystkich rodzajów sił zbrojnych. W końcu wszyscy zebrani podnieśli oczy ku niebu, aby zobaczyć efektowny pokaz lotniczy. Tym sposobem przegapili przejazd wojskowych ciężarówek ciągnących działa kalibru 120 i 130 mm.
W kabinie jednej z nich siedział podporucznik-dowódca
pojazdu, który w pewnym momencie wyjął broń i kazał się zatrzymać kierowcy.
Szok oraz przeczucie, a może po prostu instynkt każą kierowcy uciekać; szybko
otwiera drzwi i oddala się od pojazdu. Ciężarówkę opuszcza również oficer,
który daje sygnał żołnierzom stojącym na platformie ciężarówki. Warto zatrzymać
się tu na chwilę. W momencie, kiedy zarówno kierowca, jak i dowódca opuszczają
kabinę, z miejsca podnosi się prezydent Sadat. Nie miał pojęcia, że właśnie
miejsce ma zamach na jego życie, że żołnierze stojącej przed nim ciężarówki
mają tylko jeden cel – zabić go. Pomyślał, że żołnierze chcą oddać mu honor,
dlatego wstał z miejsca, aby im odsalutować. Szef ochrony prezydenta Fawzi
Abdul Hafez szybko zdał sobie sprawę z sytuacji i rzucił się na Sadata,
przewracając go na ziemię. Było już jednak za późno. Wróćmy do zamachowców.
Dowódca, gdy już opuścił kabinę, dał znak żołnierzom na platformie. Jeden z
nich rzuca granat w stronę trybuny, następuje eksplozja, następnie dwóch
zamachowców zeskakuje z platformy. Rzucony zostaje drugi granat, ten jednak nie
wybucha. Podporucznik biegnie w stronę egipskich oficjeli, a gdy znajduje się
tuż przed trybuną podnosi pistolet i strzela. Jak się później okazało – celnie.
Prezydent zostaje trafiony.
Mija kilka sekund. Po pierwszym szoku, ochrona prezydenta
zaczyna w końcu reagować; wywiązuje się strzelanina. Ochrona zabija jednego z
zamachowców, trzech pozostałych rani i zatrzymuje. Rannego, nieprzytomnego
Sadata udaje się ewakuować i przetransportować do śmigłowca, który natychmiast
startuje. Po dotarciu do szpitala zaczyna się walka o życie. Niestety walka
przegrana. Sadat umiera.
Proces zamachowców odbył się pięć miesięcy po śmierci
Sadata. Skazano 17 oskarżonych; pięciu na karę śmierci (w tym podporucznika
Szafika), pozostałych na względnie krótkie kary więzienia. Miejsce Sadata zajął
Hosni Mubarak i to właśnie do niego swoje słowa skierował jeden z oskarżonych: „czeka
cię ten sam los, co Sadata. I nic cię nie uratuje, kiedy nadejdzie czas(...)”.
Czy ta groźba się spełniła? Czy Mubarak powtórzył los swojego poprzednika? O
tym w kolejnych wpisach.
Komentarze
Prześlij komentarz