Żony dżihadystów



Kobiety we współczesnym terroryzmie istniały praktycznie od zawsze. W wielu organizacjach, w wielu różnych zakątkach świata działały ramię w ramię z mężczyznami. Podczas wojny w Algierii Zohra Drif i Djamila Bouhired podkładały bomby dla Frontu Wyzwolenia Narodowego. W sierpniu 1969 roku działaczka Ludowego Frontu Wyzwolenia Palestyny Lajla Chalid uczestniczyła w akcji porwania izraelskiego samolotu. Nie tylko brały udział w akcjach organizowanych przez mężczyzn, ale również wielokrotnie nimi kierowały. Francuska grupa Action Directe w 1986 roku zamordowała dyrektora Renault. Strzały oddały dwie kobiety: Nathalie Menigon i Joelle Aubron, podczas gdy mężczyźni zajęli się logistyką. Izaskun Lesaka Arguelles kierowała zbrojnym ramieniem ETA, a Fusako Shigenobu Japońską Armią Czerwoną. Wspomnieć należy także o niemieckiej Frakcji Czerwonej Armii, którą współtworzyła Ulrike Marie Meinhof, a bardzo znaczącą rolę odgrywała Gudrun Ensslin.

Jak widać w świecie terroryzmu drugiej i trzeciej fali kobiety odgrywały dużą rolę. Inaczej jest w przypadku terroryzmu islamskiego, choć i tu znajdziemy kilka przykładów na bezpośrednie zaangażowanie się kobiet w walkę. Muriel Degauque, Belgijka, która przeszła na islam poświęciła życie wysadzając się w 2005 roku w Iraku. To jedyna kobieta z Europy, która dokonała samobójczego zamachu. Amerykanka Colleen Renee LaRose, zwana Jihad Jane, w 2015 roku została skazana za udział w przygotowaniu zabójstwa karykaturzysty Larsa Vilksa. Nie sposób nie wspomnieć o Brytyjce Samancie Lewthwaite, Białej Wdowie, którą oskarża się o udział w zamachu na centrum handlowe w Nairobi, gdzie zginęły 63 osoby. Jej nazwisko pojawiało się w kontekście wielu zamachów, nawet podczas wizyty Baracka Obamy w Polsce. Była poszukiwana przez Interpol, który wystawił za nią list gończy.

Kobiety pojawiają się więc w świecie terroryzmu islamskiego, są to jednak pojedyncze przypadki. Nie kierują one akcjami, ani tym bardziej organizacjami. Czasami, jak widać na tych kilku przykładach, biorą w nich udział. Praktycznie zawsze są żonami dżihadystów. Wiele z nich to konwertyci. W ich kontekście często mówiło się, że „zakochały się w niewłaściwym człowieku, który wykorzystał ich miłość”, „są kruchymi, młodymi i zaślepionymi dziewczynami”, „przeszły proces prania mózgu”. W wielu przypadkach takie opinie są uzasadnione, ale czy zawsze? Czy kobieta wysadzająca się w powietrze realizuje tylko rozkaz mężczyzny, a może sama podjęła się takiego zadania? Czy żona zamachowca to nieświadoma ofiara czy wspólniczka? Uważa się, że za przemocą, jakiej się dopuszczają stoją mężczyźni. A może jest zupełnie inaczej?

Kim są żony dżihadystów? Głupie, naiwne kobiety, które pokochały niewłaściwego mężczyznę? Trzeba przyznać, że do tej pory właściwie niewiele wiedzieliśmy o ich roli. Wszyscy słyszeliśmy o głośnych zamachach, za którymi stali mężczyźni, ale nikt nie interesował się ich kobietami. I ich rolą w zaplanowaniu, przygotowaniu i przeprowadzeniu ataku. Matthieu Suc wyjaśnia, że kobiety te wcale nie były zaślepione miłością, nie były słabe. I nie były ofiarami. Podczas rozmów z policją pod wieloma względami okazały się mniej potulne niż ich mężowie. To one rządziły codziennym życiem rodzinnym, a niekiedy nawet religijnym. Były wsparciem dla mężów, którzy w cieniu organizowali zamachy terrorystyczne. Później kryły ich przed organami ścigania. Doskonale wiedziały co i kiedy mają mówić. A więc wspólniczki? Kierujące akcjami zza pleców męża? Nie do końca. Ale żeby się o tym dowiedzieć musicie sięgnąć po książkę „Żony dżihadystów”!



Od wydawcy:

Nazywają się Izzana, Diane, Sumja i dzieliły życie z terrorystami. Media i policja długo pomijały te kobiety, uznając je za ofiary odcięte od świata woalem, dziś jednak właśnie one stały się jedyną szansą na zrozumienie świata dżihadystów.

Wszystkie te kobiety – nawrócone, wywodzące się z emigracji albo najwyższej francuskiej arystokracji łączy fakt, że ukryte pod nikabem, widziały, jak mężczyźni radykalizują się i zbroją.

Zbierając i analizując nagrania z podsłuchów, zeznania i niepublikowane relacje, Matthieu Suc odtworzył i pokazał to oblicze islamskiego terroryzmu. Czy są wspólniczkami, czy może, przeciwnie, nie wiedzą nic o planach swoich mężów?

Z opowieści o losach Kahiny, Sylvie i Hayat wyłania się ukryte tło zamachów, które ugodziły Francję.

Matthieu Suc, dziennikarz, zajmuje się przestępczością i terroryzmem. Autor Antonio Ferrara, le roi de la belle (z Brendanem Kemmetem), Renault, nid d'espions. W 2015 roku pisał o zamachu na „Charlie Hebdo“ na łamach „Le Monde“.

Komentarze

Prześlij komentarz