Człowiek z małą bombą



Książka „Człowiek z małą bombą” to pozycja obowiązkowa dla wszystkich, którzy w mniejszy lub większy sposób interesują się terroryzmem. Choć publikacja traktuje raczej o terrorystach niż samym terroryzmie; jak to się stało, że w pewnym momencie swojego życia wybrali taką, a nie inną drogę? Kim są terroryści? A raczej kim nie są? Czy mają cechy wspólne? Kacper Rękawek na łamach swojej książki próbuje ustalić jaki jest terroryzm tu i teraz, w połowie drugiej dekady XXI wieku. I jacy są terroryści naprawdę.


Kim jest tytułowy człowiek z małą bombą? Kacper Rękawek po raz pierwszy usłyszał to sformułowanie w 2007 roku. Jego autorem jest Laurence McKeown, były terrorysta Irlandzkiej Armii Republikańskiej, który spędził 16 lat w więzieniu. Według niego, jeśli on domniemany terrorysta ma małą bombę, to państwo, które z nim walczy ma dużą. Myślenie tego typu charakteryzowało nie tylko irlandzkie organizacje, ale również al-Kaidę, ISIS, baskijską ETA czy Czerwone Brygady. Wszyscy oni atakują wroga-terrorystę z dużą bombą, który później odpowiada ze zdwojoną siłą.

W pierwszym etapie autor analizuje, jak bardzo „nowy” jest terroryzm w wykonaniu ISIS. Na pierwszy rzut oka metody ich działania są nowatorskie, bezprecedensowe. Która organizacja potrafi zorganizować ataki w 23 krajach w ciągu 2 lat? Która organizacja potrafi zorganizować kilka zamachów, na trzech kontynentach, w ciągu jednego dnia? Która organizacja zdołała zdobyć i kontrolować ogromne terytorium? Oczywiście ISIS. Jednak po wnikliwym przeanalizowaniu okazuje się, że wspomniana „nowość” wyrasta z czegoś „starego”. Początków ISIS musimy więc szukać nie w 2014 roku w Mosulu, ale pod koniec lat 90. w obozach treningowych Abu Musaba al-Zarkawiego.

Inne aspekty pozornie wyróżniające ISIS od innych organizacji terrorystycznych to na przykład zdobycie i kontrola danego terytorium. Jednak udało się to wcześniej innym. Wspomnieć można chociażby o FARC w Kolumbii czy palestyńskim Hamasie. Kolejny aspekt – zagraniczni bojownicy. Tych jednak nie brakuje również w innych grupach. Wykorzystywanie nowinek technologicznych i internetu? Podobnie działa al-Kaida i podległe jej grupy. Wcześniej wykorzystywano w tym celu ulotki i książki. Po prostu czasy się zmieniły, a „nowe” okazuje się więc „stare” i znane.

Kim są terroryści i dlaczego wybrali drogę przemocy? Jedno z badań pokazuje, że wśród islamskich ekstremistów dużą grupę stanowią osoby po studiach inżynierskich. Czy to znaczy, że inżynierowie są bardziej podatni na radykalizację? A może osoby już zradykalizowane wybierają tego typu studia? Spójrzmy na dane Europolu; największym zagrożeniem dla Europy są...korsykańscy separatyści. Tak wynika z suchych faktów i statystyk. Prawda jest jednak inna. Analizując same dane dochodzimy do kuriozalnych wniosków. I nie zauważamy kontekstu. Co więcej, zalani informacjami o islamskich terrorystach, zupełnie nie zdajemy sobie sprawy z istnienia innych grup. Lewackich, skrajnie prawicowych, separatystycznych. Nie dokonują oni tak spektakularnych ataków jak ISIS czy al-Kaida, ale istnieją i również działają. Jak bardzo nam zagrażają? Warto zwrócić uwagę na jeszcze jeden aspekt; media przedstawiają nam zazwyczaj czarno-biały obraz, w którym zagranicznymi bojownikami są muzułmanie-sunnici. Ciągle słyszymy ilu mężczyzn (ale i kobiet) wyjechało z danego kraju, by wziąć udział w syryjskiej wojnie. Wyjeżdżają by walczyć z reżimem. Jednak bardzo często walczą nie z wojskami Assada, ale z innymi muzułmanami-sunnitami, którzy również działają pod szyldem organizacji uznanej za terrorystyczną. Czyli terroryści walczą z terrorystami. A co z szyitami? To też zagraniczni bojownicy, wyszkoleni w specjalnych obozach i wysłani do Syrii. A zagraniczni bojownicy na Ukrainie? O nich jednak słyszymy znacznie rzadziej....

Kim są terroryści i kiedy się zradykalizowali? I jak przebiega radykalizacja?Wydawać by się mogło, że najpierw następuje wewnętrzna radykalizacja poglądów, a dopiero później kryminalizacja, wstąpienie na drogę przemocy. Ostatnie obserwacje jednak przeczą temu. Wielu najpierw było kryminalistami popełniającymi pospolite przestępstwa, a dopiero później uległo radykalizacji. Większość z nich urodziła się w Europie, dorastała wśród rówieśników, którzy terrorystami nie zostali. Poszukiwanie raju, odkupienie grzechów? Nie dotyczy to tylko muzułmańskich ekstremistów; podobny schemat spotkamy wśród członków innych grup terrorystycznych. Z pospolitych przestępców stali się politycznymi aktywistami sięgającymi po przemoc.

Nie wszyscy terroryści byli przestępcami, należeli do tzw. normalnych obywateli. Uczyli się, pracowali, uprawiali różne sporty, mieli różne zainteresowania. Jedni bardzo religijni, drudzy mniej. Jeszcze inni z religią niewiele mieli wspólnego. A jednak wkroczyli na drogę terroru. Czy cały swój czas poświęcali na planowanie nowych ataków? Na pewno nie. Co więc robili w wolnym czasie? Z kim go spędzali? Czy potrafili kochać?

Jak walczyć z terrorystami? Odciąć ich od pieniędzy? Niektórzy badacze zjawiska twierdzą, że pieniądze, a raczej ich kontrola, to najważniejszy element walki z terroryzmem. Inni twierdzą, że terrorystów można przekupić. Za przykład niech posłuży Irlandia Północna. Również duński system opieki społecznej, obok tradycyjnych metod antyterrorystycznych, ma odciągać ludzi od ekstremizmu. Brzmi kuriozalnie, ale ponoć działa. Inne kraje, jak Szwecja, wypróbowuje własne programy „miękkich” działań. Nie jest to zresztą tylko domena Europejczyków, bo podobne programy stosuje Arabia Saudyjska, Egipt czy Jemen. Skutecznie?

A może najskuteczniej walczyć z terroryzmem usuwając przywódcę danej organizacji? Jak się jednak okazuje jest to działanie w dużej mierze bezcelowe. Eliminacja aktywistów? Na miejsce jednych zazwyczaj przychodzą następni. Bywa, że jeszcze bardziej radykalni. Negocjować? Historia zna przypadki skutecznych negocjacji z terrorystami. Cel osiągnięto – zakończono rozlew krwi. Trwało to jednak wiele lat. Historia zna jednak również przypadki nieskutecznych negocjacji. FARC i Kolumbia, ale także PKK i Turcja. W pierwszym przypadku negocjacje okazały się owocne, w drugim już nie. A więc negocjować czy nie?

Książka „Człowiek z małą bombą” to pozycja obowiązkowa dla każdego zainteresowanego tematem. To, jak pisze autor, książka inna. Inna bo opisuje terroryzm i terrorystów w sposób nieszablonowy. Publikacja to owoc osobistych doświadczeń autora i jego wielu rozmów z byłymi i obecnymi terrorystami, oraz z ludźmi którzy ich zwalczają. Poznajemy dwie strony barykady. Autor nie zanudza suchymi definicjami, danymi bez kontekstu, naukowymi analizami. Pokazuje świat terroryzmu od innej strony, choć nie znaczy to, że bez naukowego rysu. Przedstawia wiele badań naukowych, ale zawsze umieszcza je w kontekście, pokazując drugie dno. Nie upraszcza i nie idzie po najmniejszej linii oporu. I to stanowi największy plus publikacji.

Autor stawia wiele trudnych pytań. Kilka z nich przytoczyłem. Po więcej pytań, ale i odpowiedzi zajrzyjcie do książki.


Tytuł: Człowiek z małą bombą. O terroryzmie i terrorystach.
Autor: Kacper Rękawek
Wydawnictwo: Czarne
Data wydania: marzec 2017
Liczba stron: 210

Komentarze